Sanatoria to relikt epoki komunizmu. Z założenia miały one na celu nie tylko pomagać chorym w odzyskaniu zdrowia dzięki przebywaniu w miejscowościach uzdrowiskowych – blisko zieleni, świeżego powietrza i z dala od cywilizacji, ale też być spoiwem społeczności (dancingi, wspólna gimnazystka, wspólne posiłki). Niestety w Polsce od lat kojarzą się negatywnie – kojarzymy je z molochami pełnymi personelu medycznego i przeciętnego wyżywienia z wątpliwą estetyką. Tak samo kojarzą się w Polsce domy spokojnej starości.

Idąc dalej: starość jest w Polsce elementem wykluczenia społecznego. Stygmatyzacja osób po 60 roku życia ma swoje korzenie w epoce PRL-u, ale i w kapitalistycznym strachu przed starością – człowiek stary to człowiek nieproduktywny, jest zatem pochłaniaczem kapitału, a nie jego wytwarzaczem. Do 1989 roku problem seniorów nie był tak widoczny, ponieważ senior mieszkał w wielopokoleniowym domu z młodszymi członkami rodziny. jednak wraz z rozwojem cywilizacji i otworzeniem się Polski na świat, a co za tym idzie rozpędzeniem się machiny konsumpcjonizmu, młode pokolenie zupełnie zmieniło nastawienie do mieszkania ze starszym pokoleniem.

W konsekwencji mamy w Polsce niezaopiekowane całe pokolenie ludzi po 60. roku życia.

Są to często osoby samotne, pozbawione podstawowych interakcji społecznych, wykluczone pod względem kompetencji technologicznych i schorowane.

Obserwując to zjawisko jako architekt i posiadając wiedzę bazującą na bogatym doświadczeniu krajów skandynawskich czuję, że polskim seniorom można zaproponować lepsze warunki jesieni ich życia zaspokajając poprzez architekturę ich potrzeby psychologiczne i rozwojowe.

Stąd koncepcji szczęśliwych domów seniora. To nasza alternatywa dla szarości i smutku, oparta na wieloletnim doświadczeniu korelacji między architekturą a naturą. Podążając za naszymi wartościami chcemy połączyć to, co zdrowe z tym, co wygodne i ekologiczne w służbie osobom w podeszłym wieku.

Zrozumienie, w jaki sposób zachowuje się dojrzały organizm, jakie procesy się wiążą się z tym wiekiem, jak przekształca się mózg osoby po 60. roku życia, czy dostrzeganie socjologicznych ograniczeń, stanowi dla mnie bazę do tego, aby móc poprzez moja pracę wyrazić swoją troskę i przekazać swoją “cegiełkę” na rzecz szczęśliwej społeczności.

W projektowaniu, przeplatając zieleń, wodę i światło osiągam to co cementuje więzi i wzrost wspólnoty czyli tworzę powiązania społeczne. Moja koncepcja architektoniczna wzmacnia czynniki sprawcze długowieczności i skłania ludzi do zdrowego stylu życia poprzez budowanie wokół nich całego ekosystemu. Dlatego wierzę w to, że warto podjąć wysiłek, aby unowocześnić miejsce, w którym seniorzy będą mogli w pełni sił wykorzystać swoje możliwości. Aby to było możliwe, niezbędne jest unowocześnienie skostniałej infrastruktury i wprowadzenie rozwiązań pro-ekologicznych, dopełniając to rozwiązanie ideą więzi, społeczności i wspólnoty.

Małe społeczności są w stanie realnie nawiązać więź i ukształtować strukturę sąsiedzką, tak aby budować poczucie bezpieczeństwa i jedności. Wierzę, że budowanie domów seniora w oparciu koncept osiedli pro-sąsiedzkich może pomóc odzyskać hart ducha i umocnić ich zdrowie. Jednocześnie, w perspektywie wspólnotowej, mają poczucie bezpieczeństwa i opieki. Pozostaje też element samodzielności, z którym senior często nie potrafi się rozstać. Wykorzystanie rozwiązań skandynawskich jest w stanie zapewnić równowagę między samodzielnością, a wspierającym i aktywnym otoczeniem.
Moje założenia, które w domyśle łączą światło, zieleń i wodę są jednocześnie, zgodnie z wynikami wielu badań (tutaj można pokusić się o zapoznanie się z książką “Mózg na detoksie” A. i D. Perlmutterów), niezwykle ważnymi czynnikami z perspketywy aspektów prozdrowowtnych rekomendowanym przede wszystkim osobom starszym. Tym ważniejsze jest dla mnie zrozumienie, że w odpowiednim otoczeniu jesień życia może być adaptowalna. Należy tylko umożliwić seniorom akceptację części życia, w którą weszli. Specjalnie dostosowane otoczenie może pomóc we wprowadzeniu nowych nawyków i zmian, które pozwolą na jak najlepsze funkcjonowanie. Żywioły, o których wspomniałam, mają niebagatelny wpływ nie tylko na poprawę samopoczucia, ale także wyzwalają kreatywność i pozwalają odnaleźć spokój. Te bodźce, wywołane przez naturę, wykorzystywane mogą być aby stworzyć ekologiczne rozwiązania przyjazne dla wszystkich.

Projektowana przeze mnie przestrzeń staje się nowoczesną wioską i samowystarczalnym centrum, która będzie mieć swój rytm, zwyczaje i serce.